Co nowego?
Ładowanie...

2 godziny snu na dobę?


Bardzo fajna inicjatywa, ale niestety nie mam czasu; Nie dam rady tego zrobić, mam tyle na głowie; Jestem zawalony robotą - to słowa, które często słyszę od przyjaciół i znajomych. Pierwsza myśl, jaka pojawia się w mojej głowie, to coś w rodzaju:  jak to nie masz czasu? Każdy ma go tyle samo!

Za krótki dzień

Andrzej Glass, instruktor harcerski wspomina, że ludzi można podzielić na tych, którzy często nie mają co zrobić ze swoim czasem i takich, którzy spokojnie mogliby zatrudnić jednego lub kilku sobowtórów i bez trudu zapełniliby im grafiki na cały dzień swoimi planami i zadaniami. Andrzej Glass zaliczył siebie do drugiej grupy i jest wiele innych osób, jemu podobnych. Najbardziej zaangażowani młodzi ludzie pełnią po kilka funkcji w różnych organizacjach i realizują masę zadań które szczelnie zapełniają im czas. Co jednak gdy tego czasu zaczyna brakować?

Szukanie rozwiązań

Siedząc przed biurkiem w pracy, po nocy, w której przespałem znacznie mniej niż zalecane 8 godzin, zastanawiałem się, czy jest jakiś sposób, żeby wydłużyć dobę. Wyjmując z dwudziestu czterech godzin 8-9, które spędzam w pracy, jedną w komunikacji miejskiej i 7-8 poświęcone na sen, zostaje mi  6 godzin każdego dnia. Jak mogę z tak małą ilością czasu realizować wszystkie swoje pasje, marzenia, czytać książki, artykuły, oglądać filmy? A czas dla przyjaciół i najbliższych? 

Pracy skrócić nie mogę, autobusy szybciej nie pojadą - pozostaje sen. Przypomniałem sobie Jana Marię Vianney’a, który spał godzinę dziennie, Leonardo da Vinci podobno wystarczały dwie. A gdzieś zasłyszałem jeszcze o Wietnamczyku Thai Ngoc, który nie spał przez 33 lata. Postanowione: trzeba skrócić sen. Wklepałem do przeglądarki  „efektywny sen” i zacząłem lekturę. 

Sen bifazowy

Internetowi specjaliści napisali, że można spać 6 godzin dziennie, a przy tym być wypoczętym i efektywnym. Wystarczy jedynie podzielić sen na dwie fazy – po trzy godziny i  w międzyczasie zrobić sobie przerwę – np. godzinka na poczytanie książki, modlitwę. Brzmi nieźle. Wszystko potwierdzają odwołania do naturalności takiego snu (np. dzieci budzą się w nocy). Znalazłem też drugie podejście: 4,5 godziny w nocy i 90 minut w ciągu dnia. Tu na pomoc w potwierdzeniu skuteczności przyszli amerykańscy naukowcy (tym razem z uniwersytetu Berkeley w Kalifornii), którzy testując na studentach urządzających sobie drzemkę w środku dnia i tych pracujących nieustannie, uznali, że lepiej jest pospać w ciągu dnia, bo oczyszcza się nasza pamięć krótkotrwała, dzięki czemu jesteśmy bardziej efektywni, także pod koniec dnia. Podsumowując : 6 godzin snu dziennie, efektywność bez zarzutu. Oszczędzam godzinę. Można więcej? 

Sen polifazowy

Perspektywa dwóch godzin snu mistrza Leonarda w dalszym ciągu wydaje się odległa. Czy da się spać dwie godziny dziennie i żyć? Oczywiście, że tak - pisze Steve Pavlina – mówca motywacyjny z Kalifornii. Przez ponad 5 miesięcy sypiał snem polifazowym. Znalazłem opis trzech metod tego snu (sypiania kilka rady dziennie). Pierwsza – everyman – polega na spaniu 1,5-4,5 godzin na dobę i dodatkowo 2-5 drzemek po 20 minut w ciągu dnia. Druga – Dymaxion to spanie po 30 minut co 6 godzin. I w końcu ostatnia uberman – co cztery godziny po 20 minut. Z tej ostatniej metody właśnie korzystał pan Steve. Na swoim bloku opisuje jak to wyglądało i co działo się z jego organizmem. Praca w domu i wyrozumiała żona były warunkiem koniecznym do rozpoczęcia tego interesującego eksperymentu. Ustawiał budzik na 30 minut i rzeczywiście udawało się. Odejmując czas na zasypianie i pobudki przed budzikiem – sypiał po kilkanaście minut w czasie jednej drzemki (wpadka – przespanie kilku godzin pojawiła się ok. 10 dnia)! Przez pierwszy tydzień czuł się osłabiony i osowiały, ale po kilku dniach jego życie wróciło do normy. Po zaśnięciu momentalnie zapadał w fazę snu głębokiego. Ze szczegółowej relacji wynika, że problemy z regeneracją mięśni nie występowały a jasność umysłu była zaburzona jedynie na początku. Pracował, jeździł po świecie (nie miał już problemów ze zmianą stref czasowych) i miał mnóstwo czasu. Regularnie musiał tylko znajdować wygodne łóżko albo miejsce do rozłożenia karimaty, żeby „przyciąć komarka”. No i to jest coś. Oszczędzam 5 godzin dziennie – pomyślałem i postanowiłem podjąć wyzwanie. Kiedy przyszedłem jednak do domu, spojrzałem na moje wygodne łóżko i poczułem zapach pościeli, coś się we mnie zmieniło. Otworzyłem kalendarz, wykreśliłem kilka pozycji i postanowiłem się wyspać.

0 komentarze:

Prześlij komentarz